Bł. Stefan Wincenty Frelichowski

23 lutego
wspomnienie

Życiorys

Stefan Wincenty Frelichowski urodził się 22 stycznia 1913 roku w Chełmży w rodzinie Ludwika i Marty z Olszewskich. Jego ojciec był piekarzem, a matka zajmowała się wychowaniem szóstki dzieci. W wieku 9 lat został ministrantem. Do szkoły podstawowej i gimnazjum uczęszczał w Chełmży. Tam w 1927 roku wstąpił do Sodalicji Mariańskiej i harcerstwa. Był najpierw zastępowym, potem drużynowym w 24. Pomorskiej Drużynie Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego. Te dwie organizacje w znacznym stopniu uformowały przyszłe życie Stefana. Nigdy nie palił papierosów i nie pił alkoholu. W czerwcu 1931 r. w Chełmży zdał maturę, a jesienią wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie. W seminarium angażował się w ruch abstynencki oraz w akcję misyjną i charytatywną na terenie diecezjalnego Caritas. Cały czas udzielał się w harcerstwie. 14 marca 1937 roku przyjął święcenia kapłańskie w katedrze pelplińskiej z rąk biskupa chełmińskiego Stanisława Okoniewskiego. Najpierw był kapelanem biskupim, później wikarym w parafii Trójcy Świętej w Wejherowie. Od 1 lipca 1938 roku został wikariuszem w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Toruniu. Był m.in. redaktorem „Wiadomości Kościelnych”. W 1938 r. został także mianowany kapelanem Chorągwi Pomorskiej. We wrześniu 1939 ks. Frelichowski razem z innymi toruńskimi księżmi został uwieziony. Był on dla władz niemieckich szczególnie podejrzany ze względu na swoje zaangażowanie w ruchu harcerskim. Od 1940 r. przebywał kolejno w obozach koncentracyjnych w Stutthof, Grenzdorf, Sachsenhausen i Dachau.  Podejmował tam konspiracyjne działania. Organizował wspólne modlitwy, spowiadał, sprawował potajemnie Msze św. i rozdzielał Komunię św. W Dachau dobrowolnie zgłosił się, żeby służyć w baraku dla chorych na tyfus. Zachęcił do tej posługi jeszcze 32 innych kapłanów. Zaraził się i zmarł na tę chorobę 23 lutego 1945 roku, dwa miesiące przed wyzwoleniem obozu jako numer 22 492. Władze obozowe, łamiąc obowiązującą praktykę, zgodziły się przed kremacją na wystawienie zwłok ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego na widok publiczny, w wyłożonej białym prześcieradłem i udekorowanej kwiatami trumnie. Został beatyfikowany przez Jana Pawła II 7 czerwca 1999 roku w Toruniu. Błogosławiony Wincenty w 2003 roku został ustanowiony patronem polskich harcerzy.

RELIKWIE W BRZEZINACH

Kwiatki świętych

1. Zima 1940 roku była dla więźniów Stutthof szczególnie trudna. Obfite śniegi spowodowały, że obóz trzeba było nieustannie odśnieżać. Angażowano do tego szczególnie księży. Dla wielu starszych przekraczało to ich możliwości. Na jednym z wieczornych apeli odczytano rozporządzenie, skazujące tych księży na karę chłosty. Stojąc pełni lęku w szeregu spostrzegli, że przekradł się do ich szeregu ks. Frelichowski, rzucając półgłosem słowa ufności i odwagi, po czym pierwszy poddał się tej karze, chcąc w ten sposób przezwyciężyć ich lęk, chcąc pokazać swoim współbraciom, że i tę niesprawiedliwość można i trzeba znieść.

2. Ks. Stefanowi Wincentemu udało się zorganizować Msze Święte obozowe w Wielki Czwartek i Wielkanoc 1940 roku. Prowadził rokowania z przemytnikami i udało mu się załatwić dwie pszenne bułki i szklankę. W Wielki Czwartek przed pobudką ks. Frelichowski odprawił Eucharystię na kolanach, a później wszystkim z bloku udzielił Komunii.

3. Dzięki wrażliwości ks. Stefana udało się w Dachau zorganizować obozową „Caritas”. Z paczek, które otrzymywano, dzielono się żywnością i lekami z najbardziej potrzebującymi. Wielokrotnie dzięki temu uratowano życie więźniów. Pomoc jednak przyniosła dużo więcej dobra. Przede wszystkim przywracała wiarę w człowieczeństwo i w Boga. Wicek, gdy otrzymywał paczkę z domu, to ją zaraz rozdzielał pomiędzy głodujących kolegów.

4. Współwięźniowie byli przekonani od samego początku o świętości ks. Wincentego. Zanim spalono ciało, zdjęto z twarzy pośmiertną maskę, w której też zagipsowano jeden z palców prawej ręki. Drugi palec, także zagipsowany, zachował ks. bp Czapliński, a ks. Dobromir Ziarniak z diecezji gnieźnieńskiej, zachował i przywiózł do Polski kostkę z palca ks. Wincentego. W ten sposób zachowały się relikwie.

Kalendarium

1913 – urodził się w Chełmży
1927 – wstąpił do harcerstwa
1931 – wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie
1937 – przyjął święcenia kapłańskie
1938 – został wikariuszem w parafii NMP w Toruniu
1939 – aresztowany przez Niemców
1940 – trafił do obozów w Stutthofie, Sachsenhausen-Oranienburg i Dachau
1945 – zmarł w obozie w Dachau
1999 – beatyfikowany w Toruniu
2003 – został ogłoszony patronem polskich harcerzy

Cytaty

„Chcę posiadać wiarę św. Piotra, mądrość św. Pawła, ale serce muszę mieć św. Jana. Serce czyste, niewinne. Muszę być kapłanem wedle serca Chrystusa.”
„Muszę sobie wyrobić silny charakter, wolę nieugiętą. Będę uparty, tak uparty, jak byli święci. Muszę dążyć do cząstki świętości, być dobrym chrześcijaninem.”
„A ja chcę się upodobnić do Boga. Dlatego muszę być zawsze i do każdego wesołym.”
„Cierpienie - Jestem przekonany, że trudy dotychczasowe to nic, że cierpienie prawdziwe dopiero przyjdzie. Jeżeli Mistrz cierpiał, to czy sługa może nie cierpieć?... Nie wiem, jakie będzie. Ale wiem, że przyjdzie. A wtedy w Tobie Panie je składam i dla Ciebie będę cierpieć, bym wypełnił me zadanie na ziemi.”
W największej biedzie zechcemy się dzielić z bratem własnym chlebem, nawet gdy będzie nam trzeba odjąć go samemu sobie od ust. (…) Będzie to czymś więcej. Dajemy sobie nawzajem chleb. My uszczęśliwiamy nas chlebem”
„Wierzę mocno, że państwo, którego wszyscy obywatele byliby harcerzami, byłoby najpotężniejsze ze wszystkich. Harcerstwo bowiem, a polskie szczególnie, ma takie środki, pomoce, że kto przejdzie przez jego szkołę, to jest typem człowieka, jakiego nam teraz potrzeba. A już najdziwniejszą, ale najlepszą jest idea harcerstwa. Wychowanie młodzieży przez młodzież. I ja sam, jak długo tylko będę mógł, co daj Boże, aby zawsze było, będę harcerzem i nigdy dla niego pracować i popierać go nie przestanę. Czuwaj!”

„Przez krzyż cierpień i życia szarego - z Chrystusem - do chwały zmartwychwstania.”

Modlitwy

Litania do bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego

Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie eleison
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami
Synu, Odkupicielu świata Boże,
Duchu Święty Boże,
Święta Trójco Jedyny Boże,
Błogosławiony Stefanie, przykładzie czci synowskiej i przywiązania do rodziny, módl się za nami
Błogosławiony Stefanie, orędowniku każdej sprawy przez Serce Jezusowe,
Błogosławiony Stefanie, głosicielu i świadku Bożego pokoju,
Błogosławiony Stefanie, twórczy naśladowco rodziców i wychowawców,
Błogosławiony Stefanie, szczery przyjacielu swego otoczenia,
Błogosławiony Stefanie, wzorze modlitwy i dążenia do świętości,
Błogosławiony Stefanie, przykładzie trudnej pracy nad sobą,
Błogosławiony Stefanie, wierzący w moc i potęgę myśli,
Błogosławiony Stefanie, wzorowy wychowawco i przyjacielu dzieci i młodzieży,
Błogosławiony Stefanie, apostołujący przez uśmiech i słowo,
Błogosławiony Stefanie, gorliwy w spełnianiu obowiązków,
Błogosławiony Stefanie, ostojo młodzieży w trudach obozowego życia,
Błogosławiony Stefanie, apostole wspólnej modlitwy,
Błogosławiony Stefanie, wierzący w wartość ofiarowanego Bogu cierpienia,
Błogosławiony Stefanie, pokorny sługo cierpiących i umierających,
Błogosławiony Stefanie, wytrwały spowiedniku jednający ludzi z Bogiem,
Błogosławiony Stefanie, przykładzie harcerskich ideałów,
Błogosławiony Stefanie, wzorowy kapelanie harcerstwa,
Błogosławiony Stefanie, patronie harcerstwa polskiego,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

Droga Krzyżowa z bł. ks. Stefanem Frelichowskim

STACJA I - Jezus oskarżony, osądzony i skazany.
W swoich planach związanych z narodem polskim Adolf Hitler dążył w pierwszym rzędzie do wyniszczenia inteligencji polskiej. Wielokrotnie żądał likwidacji "polskiej warstwy kierowniczej, a szczególnie polskiego duchowieństwa". Reirnhard Heydrich, odpowiedzialny za akcję wymierzoną w polską inteligencję, jasno stwierdził: "ludzi należy rozstrzeliwać lub wieszać natychmiast, bez dochodzeń. Szlachta, duchowieństwo i Żydzi muszą być zlikwidowani".
"Jest bardzo wielu winnych: Piłat, faryzeusze, rozkrzyczany tłum... Winna jest cywilizacja, postęp techniczny, stosunki społeczne... To wszystko razem sprawia, że krzyżuje się Chrystusa codziennie. Ale wyrok zawsze wydaje człowiek".

STACJA II - Jezus bierze krzyż na ramiona.
W dniu 7 września 1939 r. wojska niemieckie wkroczyły do Torunia. Ks. Stefan Wincenty w tych dniach czynnie uczestniczył nie tylko w wypełnianiu posługi duszpasterskiej, ale jako harcerz, kapelan Chorągwi Pomorskiej, odważnie niósł pomoc zdezorientowanym w obliczu niemieckiej agresji ludziom.
Możliwość jego uwięzienia była bardzo duża. Kiedy różne osoby ostrzegały go o tym zagrożeniu oraz nakłaniały do ucieczki on zdecydowanie odmówił do końca pozostając w parafii, gdzie odważnie wypełniał swoje kapłańskie powołanie.
"Ktoś inny na miejscu Jezusa zacząłby przeklinać, złorzeczyć, próbowałby stawiać opór. Ty... milczałeś! Milczenie jest językiem miłości. Nie zrozumieli Twojego milczenia, bo nie wiedzieli, co znaczy słowo: miłość".

STACJA III - Pierwszy upadek pod ciężarem krzyża.
Po fali masowych aresztowań jaka miała miejsce w Toruniu w drugiej połowie października 1939 r. więźniów umieszczono w Forcie VII, znajdującym się na obrzeżach miasta. Osiem ciemnych izb przeznaczonych na 15 - 20 osób mieściło w owych dniach przeciętnie do 80 więźniów.
Warunki w tym prowizorycznym miejscu odosobnienia były okropne: ludzie, wzywani na przesłuchanie wracali straszliwie pobici, zmaltretowani, załamani, pozbawieni wszelkich złudzeń, że wydostaną się na wolność".
"Ten upadek mógł być dla Chrystusa niespodzianką. Okazał się zwyczajnym słabym człowiekiem. Jednak słabość poddana Bogu zwyciężyła. Powstałeś, aby zawstydzić mocnych tego świata".

STACJA IV - Spotkanie z matką.
W ostatnie święta spędzone w obozie ks. Frelichowski szczególnie myślał o matce, gdyż w tym dniu przyszedł do niego list, który wysłała ona 17 grudnia 1944 r. Pisała w nim m. in.: "(…) Przed żłobkiem Bożej Dzieciny odbyły się nabożeństwa dla dzieci i wśród tych dzieci widziałam mojego Stefana. Ach, jak ciężko było mi wtedy na duszy (...) Ale Bóg mówi do mnie: On ma przecież i tam dzieci, kolegów, którzy potrzebują miłości. Więc we wszystkim Bądź wola Boża ".
"Matka nie potrzebuje słów, żeby zrozumieć swoje dziecko. Potrafi wszystko wyczytać z jego oczu. Jezus nie potrzebował niczego tłumaczyć swojej Matce. Ona zrozumiała wszystko".

STACJA V - Szymon z Cyreny zostaje przymuszony do niesienia krzyża.
Ks. Frelichowski w tych skrajnych warunkach otworzył się całkowicie na drugiego człowieka. Na podstawie wspomnień wiadomo, że zbliżał się do ludzi nie z wyszukanymi, logicznie zbudowanymi sylogizmami, lecz z sercem na dłoni: "ciężko ci bracie! Chodź, powiedz mi, co cię boli, we dwóch pomyślimy o usunięciu twego zmartwienia i kłopotu". Z głębokim przekonaniem wcielał w swoją duszpasterską służbę słowa, które zapisał w pamiętniku przed święceniami kapłańskimi: "Należy każdego człowieka, jaki nam stanie po drodze, wziąć pod swą opiekę, okazać zainteresowanie jego duszą i potrzebami".
"Bardzo ci się spieszy. Masz jeszcze kilka spraw do załatwienia. Potrąciłeś kogoś. Nie zauważyłeś. Człowiekowi, który nie potrafi dostrzec drugiego człowieka, będzie bardzo trudno dostrzec Boga. I może się zdarzyć, że Bóg będzie blisko Ciebie, a ty przejdziesz obok niego obojętnie".

STACJA VI - Pomoc Weroniki.
W 1942 r. szalała w obozie w Dachau epidemia strasznego głodu, która przyczyniła się do śmierci tysięcy ludzi. Ks. Konrad Szweda zauważył, iż w tym strasznym okresie Judzie stawali się drażliwi, zaczepni, wygrzebywali ze śmietników obierzyny kartofli, ogryzki spleśniałego chleba, a nawet zlizywali z ziemi rozlaną zupą z brukwi". Ponadto przez 6 tygodni, od stycznia do połowy marca 1943 r., obóz był zamknięty z powodu epidemii tyfusu brzusznego. Najgorsze było to, że chorym: „Nikt nie spieszył z pomocą, bo każdy miał dość kłopotu z samym sobą. Wicek dopiero teraz znalazł się w swoim żywiole... Chodził tam, pocieszał, spowiadał, roznosił Komunię św. Iluż to ludzi i osób świeckich wspominało później wiecznie pogodnego Frelichowskiego, który sam chory, innych na duchu podnosił i podtrzymywał". ,Miał on bowiem niezwykły dar serdecznego podchodzenia do wszystkich, z którymi obcował, a zwłaszcza do chorych".
"Jezus nie prosił Weroniki o pomoc. W tym wielkim tłumie mógł jej nawet nie zauważyć. Jednak ona nie przeszła obojętnie wobec Jezusa. Potrafiła dostrzec Jego cierpienie, Jego bezradność i umęczenie, Jego samotność. Jezusa można spotkać wszędzie, na każdej ulicy, w każdym mieście. Ale żeby Go zauważyć, trzeba mieć otwarte nie tylko oczy, lecz przede wszystkim serce".

STACJA VII - Drugi upadek pod krzyżem.
Księża od początku wykonywali najcięższą i najbardziej upokarzającą pracę: wynosili zmarłych do kostnicy, odśnieżali obóz. Opróżnianie dołów kloacznych wykonywali ręcznie najczęściej Żydzi i duchowni. Po wybraniu nieczystości wiaderkiem podawano je do wyżej stojących więźniów. O. Henryk Maria Malak wspominał: "Żydzi wpakowani do dołu, stojąc po pas w kale podają nam pełne wiadra, oblewając się przy tym kałem, my wylewamy ich zawartość do umieszczonych na wozach kadzi, które wywozi się za obóz".
Prymitywne warunki życiowe: zimno, słoma i koce do spania, brak ciepłej odzieży, liczne odmrożenia, wszy, których nie zabijano pojedynczo lecz całymi gromadami stały się nagle brutalną codziennością dla wielu tysięcy ludzi.
Specyficzna sytuacja: Bóg pełen mocy stał się człowiekiem, aby doświadczyć ludzkiej słabości, ludzkich upadków. Przyjął ciężar naszej egzystencji, aby być blisko nas. Zrezygnował z przepychu pałaców, z wyniosłości tronów, aby w ten sposób podnieść nas do wysokości swojego Bóstwa. Uniżył siebie, aby nas przebóstwić, podźwignąć, powiększyć w godności".

STACJA VIII - Współczucie jerozolimskich niewiast.
SS - mani "bili batami, kopali podkutymi butami lub uderzali wprost gołymi pięściami, katując metodycznie i okrutnie aż do momentu utraty przytomności przez ofiarę".
Podczas jednej z publicznych kar chłosty, ks. Stefan Wincenty chcąc dodać otuchy śmiertelnie przestraszonym starszym kapłanom, sam pierwszy poddał się tej bolesnej torturze. Tak to wydarzenie zapamiętał o. Malak: "Już go rozciągnęli. Jeden z SS - manów trzyma za głowę, drugi za nogi, oficer Mathesius staje w rozkroku, czyni kilka próbnych ruchów bykowcem... Ostry świst biegnie w szeregi... Bije... do zmęczenia do zapamiętania".
"Aby zauważyć piękno otaczającego nas świata, trzeba otworzyć oczy. By zauważyć człowieka i jego cierpienie, trzeba otworzyć serce. Chrześcijanin powinien być człowiekiem o otwartym sercu".

STACJA IX - Trzeci upadek pod ciężarem krzyża.
Na początku kwietnia 1940 r. ks. Stefan Wincenty przybywał przez kilka dni w obozie Grenzdorf. Ludzie pracowali tam nieludzko w kamieniołomach, a także w pobliskiej żwirowni. „Dozorujący SS - mani kijami i kopniakami zmuszali więźniów do intensywnej pracy, znęcając się nad słabymi w sposób szczególnie bestialski". Ks. Stefan Nowak wspominał: "Już jak przez mgłę pomnę ks. Stefan zgłosił się i przyznał się za winę przez kogoś innego popełnioną - bardzo mnie bolał ten policzek, który jemu wymierzono, prawie że gotów byłem wyzwać Boga na pomstę za tę zniewagę kochanego kapłana. Ani nawet grymasów nie okazał, że go to dotknęło wiem że lewy policzek miał czerwony od łapy esesmańskiej, a w oku lekko zaperliła się łza. Nie było komu się użalić w tym diabelskim młynie".
"Ludzie mówią: To jest sytuacja bez wyjścia. To jest ponad ludzkie siły. Już za późno na jakąkolwiek zmianę. Wszystko przegrałem. Chrześcijanin nie może być człowiekiem, który rezygnuje i podpisuje kapitulację. Chrześcijanin jest człowiekiem ciągle nowej szansy, ciągłego rozpoczynania na nowo".

STACJA X - Jezus z szat obnażony.
W końcu listopada 1944 r. z powodu niewyobrażalnego ścisku oraz braku jakichkolwiek warunków higienicznych wybuchła w obozie Dachau epidemia tyfusu plamistego, połączona z silną biegunką. Beznadziejnie chorych więźniów umieszczano w rewirze, w którym umierali bez żadnej pomocy i lekarstw. Cierpiący leżeli na gołej, wymrożonej, betonowej podłodze bez słomianych sienników "w dusznej, zgniłej i cuchnącej od ropiejących ran atmosferze ".
Podczas epidemii tyfusu plamistego, jak zawsze ks. Frelichowski był z chorymi. Kiedy jeszcze nikt z księży nie myślał, aby tam chodzić z posługą duszpasterską, on pod osłoną nocy przedzierał się przez zasieki i druty kolczaste. Cierpiący straszne męczarnie ludzie dosłownie pragnęli spotkać kapłana, który przed śmiercią mógłby pojednać ich z Bogiem.
"Trzeba umieć żyć, tak jak Jezus, aby móc stanąć w całej prawdzie w każdej chwili życia. Trzeba żyć tak, aby umieć oddać i pozostawić wszystko, zabierając to, co najcenniejsze, tylko jeden jedyny skarb: Boga w sercu. Bo kiedyś przyjdzie taki dzień, gdy wszystko to, co było dotąd ukryte, stanie się jawne".

STACJA XI - Przybicie do krzyża.
Z rozmowy ks. Wiktora Jacewicza z Janem Chmurą, który zmarł na tyfus w Dachau w lutym 1945 r.: "Przychodzi tu do nas codziennie. Tyle godzin przebywa wśród nas chorych. Spójrz, w jakiej niewygodnej pozycji musi spowiadać. Prawie leży, wsparty na jednym łokciu i szepce ostatnie słowa pociechy na drogą do wieczności... Już od kilku dni obserwują go pilnie. Przesuwa się z jednego łóżka na drugie, zdaje się być obojętny na to, kogo napotyka. Czy to wierzący czy nie, równie pogodnie, z namaszczeniem z każdym nawiązuje rozmowę.
- Janku, ja dopiero wczoraj przed południem przeprowadziłem z nim właśnie taką serdeczną rozmowę. Nawet nie spostrzegłem, jak się wyspowiadałem i przyjąłem Pana Jezusa. Dlatego teraz jestem taki spokojny. Pogodziłem się z tą myślą, że wkrótce umrę. Żal mi jednak tego księdza, głęboką wdzięczność czuję do niego. Przecież on również sam niedługo zachoruje na tyfus".
"Trzeba umieć wybrać w życiu to, co najważniejsze. I trzeba umieć walczyć o to, co się wybiera. Nawet za cenę krzyża".

STACJA XII - Śmierć na krzyżu.
Ks. Frelichowski jeszcze w miesiąc przed śmiercią był zdrowy, świadczy o tym ostatni list wysłany w dniu 14 stycznia 1945 r. Jego choroba była więc krótka, ale jednocześnie bardzo gwałtowna. Wiemy, że walczył zarówno z tyfusem plamistym, jak i z zapaleniem płuc. Ze wspomnień ks. Wiktora Jacewicza dowiadujemy się, że pewnego popołudnia w wysokiej śmiertelnej gorączce wybiegł w kierunku bloku 30, by nadal pomagać innym. Odtąd pielęgniarze musieli przywiązać go do łóżka prześcieradłami. W śmiertelnej agonii wydawało mu się, iż wszyscy go opuścili, czuł się ogromnie samotny. Według relacji świadków w chwili śmierci ściskał krzyżyk z Chrystusem. Stanisław Bieńka zeznał, iż ks. Stefan Wincenty umierał świadomie i spokojnie. "Kiedy byłem u niego wieczorem (tj. 22 lutego 1945 r.) powiedział do mnie: Wiesz Staszku, to już pewnie koniec. Taka wola Boga naszego. Zmarł we wczesnych godzinach rannych we czwartek dnia 23 lutego 1945 r., na dwa miesiące przed wyzwoleniem obozu.
"Wykonało się"! Chrystus mógł tak powiedzieć to była prawda Jego życia. Wypełnił wolę Ojca. Do końca. Do bólu. Do śmierci. Możesz zrobić ze swoim życiem wszystko co zechcesz. Możesz przeżyć je po swojemu, nie zawsze pięknie. Ale możesz także przeżyć je według Bożego planu, według Chrystusowej Ewangelii, a więc w sposób najpiękniejszy z możliwych".

STACJA XIII - Zdjęcie z krzyża.
Stanisław Bieńka, wówczas student medycyny, który przez dwa lata pracował w Totenkammer (trupiarni), ułożył zwłoki ks. Frelichowskiego w osobnej trumnie oraz przykrył je białym prześcieradłem. Jego ciało zostało przed spaleniem wystawione na widok publiczny, tak że więźniowie mogli mu w oddać hołd. "Wieczorem tegoż dnia 23 lutego 1945 r. trumna ze zwłokami Sługi Bożego Stefana Frelichowskiego została przeze mnie tak ustawiona, by przyjaciele mogli zobaczyć śp. Stefana i oddać mu należną cześć. Wszystko naturalnie odbywało się w wielkiej tajemnicy po apelu wieczornym. Przybyło ok. 30 księży i kilku świeckich więźniów - także w maleńkiej Totenkammer zrobił się ścisk".
"Już tutaj zaczyna się, zwycięstwo zmartwychwstania. Już tutaj ci, którzy sądzili Jezusa, zaczynają przegrywać stają się bezradni i słabi wobec Jezusa. Zwycięża prawda, zwycięża miłość, zwycięża dobro i sprawiedliwość, zwycięża wierność i posłuszeństwo woli Ojca".

STACJA XIV - Złożenie do grobu.
Zanim przewieziono zwłoki do krematorium, Stanisław Bieńka na prośbę ks. Czaplińskiego wyjął z kciuka i palca wskazującego kostki, by w przyszłości mogły stanowić relikwie. Stanisław Bieńka był również twórcą maski pośmiertnej, w którą wmurował jedną kostkę palców ks. Frelichowskiego. Ks. Czapliński po odpowiednim zabezpieczeniu zakopał ją na plantacji, a po wojnie zabrał do Polski. Druga relikwia znajduje się w północnej ścianie kościoła WNMP w Toruniu. Przyjaciele ks. Stefana Wincentego postanowili napisać o nim nielegalnie krótkie wspomnienie. Zatytułowali je "Z Chrystusem do Zmartwychwstania". Tytuł książki nawiązuje do hasła, które wypisał on na obrazku prymicyjnym w 1937 r. ks. Frelichowski: "Przez krzyż cierpień i życia szarego - z Chrystusem - do chwały zmartwychwstania".
"Niekiedy ludzie mówią, że dobro jest zbyt słabe, że dobro przegrało i nadal będzie przegrywać. Niekiedy ludzie mówią, że liczą się siła, pieniądze, znajomości i układy. Ale to nie jest prawda. Liczy się tylko miłość. On zwycięża. Nawet po śmierci".
Autorem rozważań jest p. Robert Zadura, historyk, autor książki "Błogosławiony ks. Stefan Wincenty Frelichowski"

Modlitwa za wstawiennictwem Bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego

Wszechmogący i miłosierny Boże, Ty nam dajesz pasterzy według serca swego, uzdalniając ich do ofiarnej miłości na wzór Jezusa Chrystusa, Dobrego Pasterza. Napełniony taką miłością, Ksiądz Stefan Wincenty Frelichowski uczestnik cierpień Chrystusowych, poniósł męczeńską śmierć w służbie braciom, którzy doznali ogromu krzywd, bólu i opuszczenia. Idąc ciemną doliną, zła się nie uląkł, lecz mężnie zło dobrem zwyciężał. Racz, Panie, za wstawiennictwem Błogosławionego Stefana Wincentego, udzielić mi łaski........, o którą pokornie Cię proszę. Spraw również w swej dobroci, aby ten heroiczny świadek miłości pasterskiej rychło dostąpił chwały Świętych. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Miejsca

Sanktuarium bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego w Toruniu, ul. Panny Marii 2
Obóz koncentracyjny Dachau
Obóz koncentracyjny Stutthof w Sztutowie

Multimedia

Pamiętnik
Pieśń ku czci bł. Frelichowskiego

Linki

ILG - brewiarz
Sanktuarium w Toruniu

Parafia bł. Stefana w Toruniu
WSD Toruń
ZHP